- buraki 1kg
- marchew 3 szt
- seler 1szt (średni)
- korzeń pietruszki 2 szt
- cebula 2 szt
- imbir ok 3-4 centymetry
- czosnek 3 ząbki
- por 1 szt
- seler naciowy 3-4 pędy
- grzyby suszone (prawdziwki, podgrzybki) garść
- konfiturę z żurawiny 2-3 łyżki (można pominąć nadaje lekkiej kwasowości)
- domowy zakwas do barszczu klik
- ok. 70 dag wołowiny z kością
- sól do smaku
- świeżo zmielony pieprz do smaku
- świeży tymianek 2-3 gałązki
- rozmaryn gałązkę
- majeranek 2 łyżki
- liść laurowy 3 szt
- ziele angielskie 5 szt
- kardamon w ziarnach ok 10 szt
Przygotowujemy duży garnek, umyte mięso zalewamy ok. 3 litrami zimnej wody, mięso powoli się gotuję a my w tym czasie, przygotowujemy naszą całą włoszczyznę. Marchew, seler, pietruszkę, buraki obieramy, przekrawamy na pół. Seler naciowy, por dokładnie myjemy. Cebulę obieramy i opalamy ją na ogniu, nada to słodyczy. Na wodzie zaczną się zbierać szumowiny, zbieramy je chochlą, za każdym razem myjąc ją, aby ponownie nie wprowadzać szumowin do wywaru. Do tak przygotowanego wywaru dodajemy nasze przygotowane warzywa. Jeśli nie chcemy, aby w naszym barszczu nie pływały ziarna przypraw, świetnym rozwiązaniem na to są filtry do herbaty, wsypujemy do tego ziarna kardamonu, ziela, pieprzu, liść laurowy, zamykamy i tak przygotowany wrzucamy do naszego barszczu (po wygotowaniu można spokojnie w całości to wyjąć i nikomu w ząb przypawa nie wejdzie:)) Dodajemy obrany imbir, zioła i nasze suszone grzyby. Całość powoli gotujemy na wolnym ogniu, aby jak najwięcej aromatu wydobyć. Aby, uzyskać barszcz bardziej kwaskowy przełamany słodyczą dodaję do niego 2-3 łyżki konfitury z żurawiny. Pod koniec dodajemy do smaku nasz domowy koncentrat do barszczu. Koncentrat jest bogaty w smak czosnku, kminku, jeśli w smaku barszczu brakuje nam jeszcze czosnku, możemy obrać ząbek pokroić w drobną kostkę i rozetrzeć do z solą i tak przygotowany dodać do barszczu. Całość chwilę na wolnym ogniu gotujemy, pod sam koniec rozcieramy w dłoniach majeranek i go dodajemy. Jeśli brakuję nam przypraw doprawmy je pod własne kubki smakowe.
Pamiętajmy, a by gotowego barszczu nie gotować bardzo mocno, straci on w ten sposób swój kolor. To jest mój barszcz wigilijny, jeśli jesteśmy fanami śliwki wędzonej, również możemy ją dodać, nada to kolejnej wymiarowości smaku. I za to kocham barszcz najbardziej za tą przestrzeń smakową, po wypiciu kolejnego łyku. Często jak podaję go moim gościom, pytam "co w tym barszczu się znajduję " a jak cieszy odgadnięty każdy kolejny składnik.
A jaki jest wasz ulubiony barszcz? Czy na waszym wigilijnym stole również on się znajduję?